Subject İnformation
Author Michaił Bułhakow Replies 0
Share Views 1
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Michaił BułhakowRomeo Emilian Irving | Mircea Aurel Tacjan Bătrân din Munteanu
#1
Dane ciała

Imię: Romeo Emilian "Remy"
Nazwisko: Irving
Pseudonim: Michaił "Misza" Jewgienijowicz Bułhakow
Czystość krwi: Szlachetna mieszana (matka czystokrwista, ojciec mieszanej krwi)
Status majątkowy: Czarodziejski
Stan cywilny: Kawaler
Nazwiska rodziców: Jeremy Irving, Paula Weasley-Irving
Data urodzenia: 17 czerwca 1910
Wizerunek: Ville Valo
Ukończona szkoła: Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Hufflepuff
Miejsce pracy: Borgin & Bułhakow, Nokturn, Londyn
Posada: Współwłaściciel
Różdżka: Ścięgno z ramienia wisielca, winorośl, 11 3/4 cala, elastyczna.
Różdżka jest ogromnie przywiązana do swojego właściciela tak z powodu drewna, jakie do niej wybrano, jak również wyjątkowego rdzenia, którego historii Mircea nie lubi opowiadać. Giętkie, cienkie i nierówne drewno różdżki przypomina wyschnięty, zdrewniały i poczerniały szkielet przedramienia. Uchwyt przywodzi na myśl nadgarstek zakończony zagiętymi witkami winoroślowatych "palców". Kiedy Mircea trzyma ją w dłoni, rękojeść zdaje się oplatać wokół jego nadgarstka w trupim uścisku, który innych zdaje się napawać niepokojem, ale dla samego właściciela związany jest raczej z poczuciem pewności i braterstwa. Kiedy ktoś inny próbuje trzymać różdżkę i rzucać czary z jej pomocą, drewniane "palce" zdają się wbijać powoli w przedramię śmiałka, aż do momentu, w którym zaczynają ranić jego skórę.

Wygląd postaci:
Młody chłopak o dość miękkich, delikatnych rysach twarzy. Niezbyt wysoki jak na mężczyznę, chociaż też nie jakoś przeraźliwie niski - mierzy jakieś sto siedemdziesiąt cztery centymetry. Posiada długie do ramion, brązowe, wyraźnie falujące włosy, które czasem związuje na karku, by nie przeszkadzały w codziennych czynnościach. Rzadko nosi zarost, odkąd cokolwiek zaczęło mu na twarzy rosnąć przez większość czasu twierdził, że nie pasuje to do niego. Ma zielone oczy i często się uśmiecha. Ubiera się zwykle na czarno, w sutannę albo koszulę z koloratką, jak na księdza przystało.
Od niedawna zaczął modyfikować swój wygląd, chociaż w sposób niezauważalny "na zewnątrz". Ma dość świeżą bliznę na prawym przedramieniu, poza tym własnoręcznie przebite prawe ucho (oczywiście niczego w nim nie nosi, a przynajmniej nie w okolicach, gdzie ludzie go znają). Regularnie siada też z igłą oraz butelką atramentu i metodycznie wprowadza ten drugi przy pomocy pierwszej pod skórę lewego ramienia. Do jakichkolwiek bardziej skomplikowanych dużo mu brakuje, ale się nie zniechęca.

Dane duszy

Imię: Mircea Aurel Tacjan
Nazwisko: Bătrân din Munteanu
Czystość krwi i status majątkowy za życia: Czysta, bogaty
Stan cywilny za życia: Żonaty, Henrietta Burke-Bătrân
Ród i gałąź: Bătrân din Munteanu, boczna gałąź
Nazwiska rodziców: Valerian Bătrân, Tatiana Bułhakow-Bătrân
Data urodzenia: 10 grudnia 1891
Data śmierci: 19 stycznia 1935
Ukończona szkoła: Koldovstoretz
Posada: Handlarz nielegalnymi, często czarnomagicznymi towarami, złodziej i mąciciel
Bogin: Cienie wyrastające spod podłogi, oplatające swoje lepkie, przypominające smugi dymu macki wokół jego nóg oraz rąk. Cały świat zaczyna rozmazywać mu się przed oczyma, obraz traci ostrość. Czuje tylko tą obrzydliwą niemoc, zapada się w sobie, jest wyrywany z ciała. Ogarnia go panika, kiedy widzi "siebie" z obcej, odległej perspektywy. Traci własne ja, traci życie, ciało, wszystko. Śmierć to nic w porównaniu do takiego zatracenia, rozpływania się w nicość, całkowitej bezsilności.
Ain Eingarp: Aurorzy, którzy go zabili. Ich leżące na ziemi jak porzucone po dziecięcej zabawie, na wpół już bezwładne ciała z członkami powykręcanymi boleśnie, powyginanymi pod nienaturalnymi kątami, karykaturalne i żałosne. I on, stojący nad nimi, dumny i zwycięski, z szerokim uśmiechem malującym się na twarzy, oczyma błyszczącymi triumfem i nienawiścią. W dłoni ściska swoją różdżkę, która nadal zdaje się pulsować złowróżbnym żarem dopiero co rzuconych klątw. Czuje uścisk jej drewnianych palców na swoim nadgarstku, niczym gratulacje zza grobu. I kto jest teraz na wierzchu? Kto wygrał?! Mają za swoje!
Podnosi głowę, patrzy dalej, w głąb obrazu widocznego w lustrze. Złoto, całe góry złota..! Całe ukryte bogactwa rodziny i więcej, jak po napadzie na Gringotta, a wszystko tylko jego! Pomiędzy stosami monet powtykano niedbale niezwykle rzadkie przedmioty, całe mnóstwo czarnomagicznych artefaktów, a wśród nich wypatrzeć można też legendarną Czarną Różdżkę, zdobytą i porzuconą, zupełnie zbędną. Może komuś ją da..? W końcu ma gest! Nie boi się już śmierci, niczego się nie boi - jest ponad to, ponad własne słabości i problemy. Żaden z jego towarzyszy nigdy więcej go nie zdradzi. Wyciąga dłoń, sięgając po leżący przed nim Kamień Wskrzeszenia. To już czas. Tym razem się uda, czuje to. Witki różdżki ciaśniej wpijają mu się w skórę, boleśnie. Śmierć to kłamstwo, zawsze to czuł, ale teraz wie już na pewno.
Zapach amortencji: Letnia łąka zaraz po deszczu, obce, ostre przyprawy, słony, orzeźwiający zapach morza.

Informacje biograficzne

1. Dlaczego twoja postać postanowiła opętać czyjeś ciało? Co zamierza dalej robić? Czy jest w stanie osiągnąć spokój?


Pytanie: dlaczego nie? Mircea nigdy nie był zbyt pozytywnie nastawiony wobec perspektywy własnej śmierci, nikogo nie powinno było więc zdziwić, że kiedy tylko trafiła mu się okazja, natychmiast postanowił z niej skorzystać. Podejrzewa, że jego "duchowa wędrówka" po śmierci związana jest z noszeniem otrzymanego niegdyś od pewnego przyjaciela amuletu - błyskotka została skradziona z jakiejś świątyni w amazońskiej dżungli i wygląda na to, że miała jakąś magiczną moc wbrew temu, co obaj sądzili.
Wśród planów na najbliższą przyszłość Mircea ma zebranie z powrotem swoich współpracowników i odnalezienie osoby odpowiedzialnej za jego śmierć. Następnie chce odebrać swoją ukochaną różdżkę, która trafiła zapewne w łapy aurorów.
Co do osiągania spokoju - zawsze był niespokojnym duchem i raczej nie planuje wracać w zaświaty w najbliższym czasie. Prędzej zacznie szukać alternatywnych rozwiązań swojej sytuacji, niż pogodzi się z własną śmiercią.

2. Jaka atmosfera panowała w domu rodzinnym twojej postaci i jak to na nią wpłynęło? W jakim otoczeniu dorastała?


Dom rodzinny Mircei od zawsze kojarzył się z koszmarną nudą, a zmuszanie do częstego przebywania tam było niczym próba wsadzenia go do grobu jeszcze za życia. Jego matka była bardzo słabowitą kobietą, wokół której zawsze trzeba było chodzić na palcach. Ojciec Mircei, Valerian, był człowiekiem zgoła niepoważnym, słabo radzącym sobie z czymkolwiek co wymagało planowania i zarządzania. Większość życia spędził na skakaniu wokół żony, pozwalając by dobytkiem rodzinnym i podejmowaniem wszelkich decyzji zajmował się jego starszy brat. Kiedy zaś ten zmarł  niespodziewanie w kwiecie wieku, z ulgą przekazał obowiązki jego dorosłemu już synowi. To właśnie kuzyn był dla Mircei największą inspiracją i wzorem do naśladowania, z czasem stając się również najlepszym przyjacielem, nauczycielem i praktycznie bratem.

3. Jak spędziła lata szkolne? Miała wielu przyjaciół, skupiała się na nauce, dokuczała innym uczniom, była ulubieńcem jakiegoś profesora?


Lata spędzone w Koldovstoretz Mircea wspomina prawie ze wzruszeniem - zawsze miały one specjalne miejsce w jego sercu. Przebojowy, pewny siebie szlachcic z bogatej rodziny robił wrażenie na kolegach. Jedni go uwielbiali, inni woleli nie rozmawiać o nim za głośno, bo znany był z tego, że jego "dokuczanie" może skończyć się dla pechowca dość tragicznie. Wolny czas najchętniej spędzał w towarzystwie rosyjskich paniczków - niejakiego Bułhakowa i Komarova.
Co do nauki, profesorowie wykładający zaklęcia pojedynkowe i czarną magię zawsze doceniali jego zdolności i entuzjazm. Chętnie angażował się również w zajęcia sportowe i spotkania Hordy. Od czasów szkoły wśród Rosjan znany jest jako Misza Walerewicz.

4. Czy była za życia rozpoznawalna w jakichś kręgach? Zrobiła coś, by zaskarbić sobie szacunek lub strach innych? Jak radził sobie poprzedni właściciel ciała? Jak sytuacja wygląda obecnie?


W pewnych kręgach trudno było nie znać Mircei Bătrâna, szalonego podróżnika, handlarza przedmiotami, których samo istnienie wydawało się momentami bluźnierstwem. Poświęcił życie na zdobywanie nowych, interesujących znajomości na całym świecie, a w międzyczasie kupił albo ukradł i sprzedał setki niesamowitych artefaktów. Potrafi wzbudzać szacunek i uznanie, chociaż był również znany ze swoich sadystycznych zapędów i bezkompromisowości.
Romeo dla odmiany był raczej szarą myszką, zna go więc jedynie garstka przyjaciół, rodzina i wierni w kościółku, w którym pracuje.
Na chwilę obecną Mircea pracuje nad odebraniem tego, co się mu - jego zdaniem, rzecz jasna - należy. Odnawia kontakty ze starymi towarzyszami i pracuje nad wznowieniem działalności handlowej.

5. Jakie były zdarzenia, które wykreowały jej charakter, zdefiniowały styl życia? Jest tradycjonalistą czy płynie z prądem nowości?


Duży wpływ na rozwój osobowości Mircei miała jego przyjaźń ze starszym kuzynem, synem brata jego ojca. Po jego śmierci, którą bardzo przeżył, postanowił wyruszyć w świat i od tamtej pory zdążył zwiedzić spory jego kawałek, co również pomogło w budowaniu charakteru, którym dziś się odznacza. Lubi nowe rzeczy, interesują go obce kultury i chętnie sięga po najdziwniejsze nawet wynalazki.

6. Twoja postać jest zwolennikiem Skorowidzu Czystości Krwi, staje murem za mugolami, czy pozostaje neutralna? Osadź ją w aktualnej sytuacji politycznej.


Bardziej niż, jak to sam określa, "pieprzonego skorowidza zasranych hebaciarzy" jest zwolennikiem czystości krwi jako takiej - szczególnie poza Wielką Brytanią jest przecież wiele rodów, które nie zostały wpisane na listę, jednocześnie ciesząc się brakiem kontaktów z niemagicznymi w swojej historii od wielu pokoleń. Mugoli uważa za podludzi urodzonych do służby i pracy na rzecz swoich czarodziejskich panów, do mugolaków ma stosunek mieszany - większością gardzi bez sekundy zastanowienia i nie zawahałby się takiego szlamowatego osobnika zabić, chyba że akurat jest w jakiś sposób "interesujący" albo może mu się na coś przydać. Własną wygodę, sadystyczne zachcianki i narcystyczną potrzebę bycia kochanym stawia ponad cudzymi decyzjami o tym, co wypada, a co nie wypada.  

7. Jak wpływa na nią to, że żyje w obcym ciele? Czy pogodziła się z życiem jaki wiódł poprzednik, a może wywróciła je do góry nogami? Jakie przyniosło to konsekwencje?


Zginął w zasadzce urządzonej przez aurorów po tym jak jeden z jego współpracowników go im "sprzedał". Mircea zagarnął nowe ciało dla siebie dopiero w okolicach kwietnia 1935, więc to dla niego wciąż bardzo świeże doznanie. Cieszy się bezsprzecznie, że znów jest fizyczny i namacalny, a poza tym całkiem podoba mu się nowa powłoka, ale wciąż nie przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy w pełni. Przez miesiące "duchowej" egzystencji zatracił częściowo wyczucie ciała i wciąż przyzwyczaja się do nowego - zauważył, że dzięki dużej ilości stymulacji szybciej wraca do stanu sprzed śmierci, więc nie żałuje sobie ekstremalnych doznań.
Mówiąc szczerze, bardzo spodobało mu się prowadzenie kościółka Remy'ego, więc robi to nadal, chociaż w teorii wcale nie musi. Od swojego "zmartwychwstania" niespodziewanie sporo czasu poświęca na czytanie Biblii, spełnia się też przy wygłaszaniu płomiennych kazań, a wierni z okolicy zdają się być pod wrażeniem - uznali, że ich mały ksiądz wreszcie zaczyna się rozwijać i pozbywać nieśmiałości, która zawsze powstrzymywała go przed porywaniem swoimi przemowami tłumów. Plusem jest to, że ich parafia jest na tyle mała, że poza niedzielami oraz świętami Mircea ma praktycznie wolne - grunt to dobrze się ustawić w życiu, prawda?


- Każdy zasługuje na drugą szansę. Nie przychodzimy na świat po to, by przeżywać dany nam czas samolubnie. Największy skarb, jaki możemy dać drugiej osobie, to nasza cierpliwość, uwaga i miłość. Wyciągnięcie do potrzebującego ręki, wysłuchanie jego problemów to tylko drobny gest, niewiele nas kosztujący, a jednak tak ważny dla tej drugiej strony: pomyślcie! Ile dobra można by uczynić na świecie, gdyby każdy myślał w ten sposób! Takie właśnie królestwo chce widzieć na ziemi nasz Pan, a każdy, kto przyłoży swą rękę do jego budowania, znajdzie swoje miejsce w wiecznym królestwie niebieskim Ojca. - młody, przemawiający z ambony mężczyzna zakończył swój wywód z uśmiechem na ustach i błyskiem w oczach. Garstka zebranych w kościele wiernych przyglądała mu się z uznaniem. Lubili swojego księdza, było widać, nawet jeśli nie był on jednym z tych natchnionych proroków, za którym podążały tabuny wiernych.
Mircea, wbrew pozorom, lubił słuchać jego kazań. Nawet, jeśli wcale się z nimi nie zgadzał.
Chłopak dokończył mszę, a później wyszedł na zakrystię i po schodach wmaszerował na piętro plebanii, gdzie miał swoje pokoje. Czasem proboszcz się tam zatrzymywał, kiedy zdarzyło mu się odwiedzać ich mały kościółek, ale zazwyczaj Romeo spędzał tam czas sam... No właśnie: czy aby na pewno sam? Zawsze był wyjątkowo wrażliwy na kwestie duchowe, niektórzy twierdzili nawet, że miał talent wróżbiarski i mógłby zostać medium. Poniekąd również dlatego postanowił on wybrać taką, a nie inną ścieżkę kariery - zaraz po ukończeniu Hogwartu wstąpił do seminarium, chociaż część jego rodziny kręciła nosem na podobną decyzję.
Ostatnimi czasy jednak to wrażenie czyjejś stałej obecności stawało się wokół niego silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Zaczęło się jakoś późną zimą, od poczucia bycia obserwowanym, dokądkolwiek się nie udał. Modlił się wtedy więcej niż zwykle, ale wrażenie to jedynie przybierało na sile. W pewnym momencie postanowił zaryzykować nawiązanie kontaktu i ku jego szczeremu zdumieniu - udało się.
Słuchałem dziś twojego kazania, Remy. Muszę przyznać, że było naprawdę porywające. Masz talent, chłopcze.
Młody ksiądz uśmiechnął się lekko słysząc gdzieś pomiędzy własną głową a pustką słowa pochwały. Zmarli nie mieli powodu, by go okłamywać, prawda? Dlatego lubił rozmawiać ze swoim nowym towarzyszem. Te ich bezgłośne dyskusje miały w sobie coś wyjątkowego, lubił je i dlatego coraz częściej zapraszał go do własnej głowy. Taki już był: ciepły, troskliwy, naiwny w swojej wierze w dobroć rodzaju ludzkiego... I głupi. Bardzo, bardzo głupi.
Mircea uśmiechnąłby się, gdyby tylko miał czym.


Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: