Reina mruknęła coś pod nosem, gdy poczuła nagłe szarpnięcie. Nie wydawała się szczególnie szczęśliwa z tego, jak została potraktowana. Tak było, oczywiście, do czasu aż zorientowała się, czemu Lance w ogóle chciał się zatrzymywać. Mrugnęła kilka razy oczami, nie dostrzegając żadnego ruchu w krzakach. Ale hej, ufała mu tak? Skoro patrzył się w te krzaki to pewnie coś w nich upatrzył. Z każdą sekundą można było pomyśleć, że jednak miał przywidzenia aż... W pewnym momencie zza liści wyłoniło się małe, szare stworzenie. Przykicało do przodu i nagle przystanęło – przerażone tym, jak blisko ludzi się znalazło.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]