Ha, wiedział, że coś tam było! Nadal, co prawda, nie miał pewności co takiego, pomimo iż przecież Pokemon wychynął już zza swojego liściastego ukrycia, ale czy to takie ważne? Grunt, że coś tam znalazł i ich przygoda mogła ruszać naprzód.
Zwierzak nie wyglądał na szczególnie agresywnego, raczej zestrachanego. Lance powoli przykucnął, nie spuszczając z niego oka. W jednej ręce nadal trzymał kurczowo swoją piłkę, drugą zaś wsunął do kieszeni, by po chwili wyciągnąć, uzbrojoną w chrupkę.
- Jesteś głodny? - zapytał, wyciągając smakołyk w kierunku zająca. Kto wie, może się skusi? Cóż, jeśli nie, to zawsze można było go "przekonać" rzucając mu piłką w pyszczek. Mało to humanitarne, ale przynajmniej skuteczne. Póki co jednak Lance nie czuł przymusu do wykonania podobnego ruchu.
Zwierzak nie wyglądał na szczególnie agresywnego, raczej zestrachanego. Lance powoli przykucnął, nie spuszczając z niego oka. W jednej ręce nadal trzymał kurczowo swoją piłkę, drugą zaś wsunął do kieszeni, by po chwili wyciągnąć, uzbrojoną w chrupkę.
- Jesteś głodny? - zapytał, wyciągając smakołyk w kierunku zająca. Kto wie, może się skusi? Cóż, jeśli nie, to zawsze można było go "przekonać" rzucając mu piłką w pyszczek. Mało to humanitarne, ale przynajmniej skuteczne. Póki co jednak Lance nie czuł przymusu do wykonania podobnego ruchu.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
