Może faktycznie Ignacy oszalał na starość. Innym wyjaśnieniem obecnego stanu rzeczy mogło być to, że... Po prostu się zakochał i nic nie dało się już na to poradzić, niezależnie co mówiła na temat ich związku logika. Cecille, choć daleka od świętości, spełniała jego starcze potrzeby człowieka porzuconego zbyt wcześnie i na zbyt długo. Na początku próbował z tym walczyć, chcąc być "w porządku" wobec niej i wszystkich dookoła, ale... Czasem bycie w porządku wymagało podejmowania naprawdę niespodziewanych decyzji.
Parsknął śmiechem na jej słowa, zupełnie niewzruszony.
- Gdybym jeszcze był taki bogaty, jak mówisz! - rzucił rozbawiony, nie uciekając od jej przytulenia wcale, wręcz przeciwnie.
- To co, moja łasa na hektary przyszła żono? Wracamy do tego cyrku? - dodał po chwili, brodą wskazując na drzwi prowadzące do środka. Kiedyś musieli, nawet jeśli nie za bardzo chcieli. Z drugiej strony: im szybciej tam pójdą i załatwią wszystko, tym szybciej będą mieć spokój, prawda?
Parsknął śmiechem na jej słowa, zupełnie niewzruszony.
- Gdybym jeszcze był taki bogaty, jak mówisz! - rzucił rozbawiony, nie uciekając od jej przytulenia wcale, wręcz przeciwnie.
- To co, moja łasa na hektary przyszła żono? Wracamy do tego cyrku? - dodał po chwili, brodą wskazując na drzwi prowadzące do środka. Kiedyś musieli, nawet jeśli nie za bardzo chcieli. Z drugiej strony: im szybciej tam pójdą i załatwią wszystko, tym szybciej będą mieć spokój, prawda?
Ślub | Cecille & Inigo