W sumie trochę przykra sytuacja - wylecieć z jaskini, w której się wychowało i od razu dostać piłką jakiegoś trenera w paszczę. Czy Lance powinien źle się z tym czuć? Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że pomyśli nad tym, kiedy zorientują się już w sytuacji i sprawdzą, co takiego zdenerwowało małego Zubata. Kto wie, może jego rodzina była w niebezpieczeństwie i dlatego latał taki wystraszony po okolicy w środku dnia?
Na całe szczęście Dreepy wtrącił się do rozmowy, bo ta nie szła im za dobrze. Zubat postanowił ruszyć w stronę, z której przyleciał i Lance chciał już za nim podążyć, kiedy dotarło do niego, że Reina i jej Ponyta rozpłynęły się nagle w powietrzu!
- Reina? Ej, Reina! - zawołał do dziewczyny, zdezorientowany i trochę zirytowany. To nie pora chować się po krzakach!
- Chodź, sprawdzimy co się tam dzieje! - krzyknął jeszcze, po czym spojrzał na swojego ducha.
- Widziałeś je gdzieś? - spytał, licząc na to, że tamten był bardziej spostrzegawczy niż on. Powoli ruszył też kilka kroków za Zubatem, nie chcąc zostawiać go samego sobie.
Na całe szczęście Dreepy wtrącił się do rozmowy, bo ta nie szła im za dobrze. Zubat postanowił ruszyć w stronę, z której przyleciał i Lance chciał już za nim podążyć, kiedy dotarło do niego, że Reina i jej Ponyta rozpłynęły się nagle w powietrzu!
- Reina? Ej, Reina! - zawołał do dziewczyny, zdezorientowany i trochę zirytowany. To nie pora chować się po krzakach!
- Chodź, sprawdzimy co się tam dzieje! - krzyknął jeszcze, po czym spojrzał na swojego ducha.
- Widziałeś je gdzieś? - spytał, licząc na to, że tamten był bardziej spostrzegawczy niż on. Powoli ruszył też kilka kroków za Zubatem, nie chcąc zostawiać go samego sobie.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
