Podczas gdy Lance rozglądał się po jaskini, Zubat latał od ściany do ściany coraz bardziej spanikowany. Czy można było wywnioskować, że to w tym miejscu wcześniej znajdowała się jego rodzina? Prawdopodobnie. Dreepy w pewnym momencie zsunął się z barków swojego właściciela i udał na własne oględziny otoczenia. Poruszał się dość nisko przy ziemi, szukając tak samo jak jego towarzysze.
Z każda minutą wydawało się, że nic nie uda im się znaleźć w tej jaskini. Ani po Zubatach ani po innych Pokemonach nie było widać śladu. W pewnym momencie jednak po pomieszczeniu rozległ się cichy dźwięk szurania. Dopiero po chwili Lance zorientował się, że należał on do Dreepy’ego.
— Dreeeeeeepy! — Pokemon zdawał się chcieć zwrócić na siebie uwagę bardzo mocno. Na ziemi obok niego znajdował się kawałek czarnego materiału, czyżby jakaś wskazówka?
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]