Zubat może się nim teraz nie przejmował, ale Lance przejmował się Zubatem i to, jak widać, w zupełności wystarczyło. Chłopak pokładał całą nadzieję w znalezionej przez Dreepy'ego szmatce, chociaż była to nadzieja dość słaba, niestety. No, chyba, że był to akurat przypadkowo oderwany emblemat jakiejś organizacji kradnącej nietoperze, rzecz jasna, ale na takie cuda to on raczej nie liczył.
Marszcząc brwi w półmroku przyglądał się materiałowi, który ostatecznie rozpoznał jako rodzaj siatki. Kiedy Pokemony już go obwąchały, podniósł przedmiot z ziemi i obejrzał uważniej, z każdej strony, decydując, że powinni zabrać go ze sobą.
- Macie jakiś ślad..? - spytał, spoglądając po swoich Pokemonach. Jeśli tak, był gotowy z miejsca ruszyć za zwierzakami. Jeśli nie, spróbował obejść jeszcze jaskinię dla pewności, a potem ruszyli na zewnątrz, by tam szukać większej ilości śladów.
Marszcząc brwi w półmroku przyglądał się materiałowi, który ostatecznie rozpoznał jako rodzaj siatki. Kiedy Pokemony już go obwąchały, podniósł przedmiot z ziemi i obejrzał uważniej, z każdej strony, decydując, że powinni zabrać go ze sobą.
- Macie jakiś ślad..? - spytał, spoglądając po swoich Pokemonach. Jeśli tak, był gotowy z miejsca ruszyć za zwierzakami. Jeśli nie, spróbował obejść jeszcze jaskinię dla pewności, a potem ruszyli na zewnątrz, by tam szukać większej ilości śladów.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
