Lance nie należał do osób, które miałyby kiedykolwiek prawdziwe problemy z pieniędzmi, a jednak nawet on zdawał sobie sprawę z tego, że owe były czymś, wokół czego świat zdawał się kręcić bezustannie. Nie zdziwiłoby go więc wcale, gdyby tak właśnie było - ktoś spróbował zrobić małą fortunę na krzywdzeniu Pokemonów. Podłe, to fakt, ale nie takie znowu niesamowite, niestety.
Przez chwilę liczył na to, że im się uda i znajdą faktyczny trop, za którym będzie można podążyć. Rzeczywistość postanowiła jednak szybko rozwiać te czcze marzenia, odbierając im szansę na szybkie rozwiązanie sprawy. Lance westchnął cicho, z żalem, ale mimo to nie był jeszcze gotowy się poddać.
- Spróbujmy poszukać czegoś tutaj. - zarządził, próbując brzmieć na stanowczego i pewnego siebie, chociaż własnym tonem głosu starając się dodać Pokemonom otuchy. Sam również zaczął się rozglądać wokół wejścia do jaskini i po okolicznych krzakach. Ktokolwiek ukradł Zubaty, nie mógł przecież zniknąć bez śladu, prawda?
Przez chwilę liczył na to, że im się uda i znajdą faktyczny trop, za którym będzie można podążyć. Rzeczywistość postanowiła jednak szybko rozwiać te czcze marzenia, odbierając im szansę na szybkie rozwiązanie sprawy. Lance westchnął cicho, z żalem, ale mimo to nie był jeszcze gotowy się poddać.
- Spróbujmy poszukać czegoś tutaj. - zarządził, próbując brzmieć na stanowczego i pewnego siebie, chociaż własnym tonem głosu starając się dodać Pokemonom otuchy. Sam również zaczął się rozglądać wokół wejścia do jaskini i po okolicznych krzakach. Ktokolwiek ukradł Zubaty, nie mógł przecież zniknąć bez śladu, prawda?
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
