Może złodzieje Pokemonów podróżowali jakąś maszyną latającą i dlatego ich ślad urwał się tuż przed wejściem do jaskini? Lance rozważał właśnie taką, jak i podobne jej możliwości, kiedy od szukania poszlak oderwało go pojawienie się kobiety na motocyklu. Cóż, dobrze było wiedzieć, że Reina dotarła bezpiecznie do miasta i zdołała ściągnąć jakąś pomoc, bo chłopak powoli przestawał wierzyć w to, że sobie sam ze sprawą poradzi.
Skinął głową na pytanie oficer Jenny, podchodząc przy tym w jej stronę o kilka kroków.
- Dreepy, Zubat i ja przeszukaliśmy część jaskini, ale nie ma w niej ani śladu po żadnych Pokemonach. - poinformował ją w ramach przywitania. Nie było na co czekać, tracąc czas na błahostki!
- Próbowaliśmy pójść po zapachu, ale trop urywał się gdzieś tutaj... Ale Dreepy znalazł to. - tu podniósł fragment sieci wyżej, pokazując policjantce.
- Kawałek musiał się oderwać. - wyjaśnił, gdyby sama na to nie wpadła, a jeśli Growlithe podszedł do niego, jemu również pokazał szmatkę.
Skinął głową na pytanie oficer Jenny, podchodząc przy tym w jej stronę o kilka kroków.
- Dreepy, Zubat i ja przeszukaliśmy część jaskini, ale nie ma w niej ani śladu po żadnych Pokemonach. - poinformował ją w ramach przywitania. Nie było na co czekać, tracąc czas na błahostki!
- Próbowaliśmy pójść po zapachu, ale trop urywał się gdzieś tutaj... Ale Dreepy znalazł to. - tu podniósł fragment sieci wyżej, pokazując policjantce.
- Kawałek musiał się oderwać. - wyjaśnił, gdyby sama na to nie wpadła, a jeśli Growlithe podszedł do niego, jemu również pokazał szmatkę.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
