Wychowany w domu swojego ojca Lance był raczej zdania, że policja nie należała do najlepiej zorganizowanych i najbardziej użytecznych jednostek w historii. Nic więc dziwnego, że koniec końców nie ufał im za bardzo, jeśli chodziło o rozwiązywanie tego typu spraw samodzielnie. To oficer Jenny miała szczęście, że on się tam znalazł, nie na odwrót, ot co!
Zmarszczył brwi ponuro, słuchając jej słów.
- Będziemy mieć oczy... - tu zerknął na Zubata - I uszy szeroko otwarte. - dodał, po czym skinął głową. Kobieta miała chyba rację - nie było sensu się tam dłużej kręcić. Lepiej spożytkują swój czas wracając do PokeCenter, w którym Reina zajmowała się rannym Zubatem.
- Wrócimy do miasta sprawdzić, jak czuje się twój kolega, w porządku? - zwrócił się do pokenietoperza, przywoławszy do siebie oba zwierzaki i jeśli nie usłyszał sprzeciwów, mogli ruszać w drogę powrotną. Długa to ta ich podróż nie była...
Zmarszczył brwi ponuro, słuchając jej słów.
- Będziemy mieć oczy... - tu zerknął na Zubata - I uszy szeroko otwarte. - dodał, po czym skinął głową. Kobieta miała chyba rację - nie było sensu się tam dłużej kręcić. Lepiej spożytkują swój czas wracając do PokeCenter, w którym Reina zajmowała się rannym Zubatem.
- Wrócimy do miasta sprawdzić, jak czuje się twój kolega, w porządku? - zwrócił się do pokenietoperza, przywoławszy do siebie oba zwierzaki i jeśli nie usłyszał sprzeciwów, mogli ruszać w drogę powrotną. Długa to ta ich podróż nie była...
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
