Liczba postów: 28
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 163
Linked Accounts
Ich relacja, jak widać, zawsze musiała być dość skomplikowana. Vincent nie pamiętał już, kiedy tak naprawdę nie była. Jak McBride był w szkole? Im bardziej się nad tym zastanawiał to i wtedy nie było to takie zupełnie proste, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Ostatnie dwa miesiące nie rozmawiania ze sobą były jednak dość ciężkie. Zupełnie tak, jakby stracił jedyną osobę, z którą naprawdę chciał spędzać czas w tym przeklętym zamku. To znaczy – oczywiście lubił innych, ale z Lesliem było inaczej.
Leżał tak jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, czy jego życie mogło być jeszcze większą porażką. A potem, kiedy McBride zaczął się zbierać z ziemi... Zwyczajnie zaczął się śmiać. Bo jak inaczej mógł na to zareagować. Kątem oka dostrzegł czerwieniejącą twarz kolegi po czym sam zaczął zbierać dupsko z zimnego lodu, ale na chwilę musiał przestać, bo prawie dławił się śmiechem. Taki stary, a taki głupi!
Liczba postów: 49
Liczba wątków: 3
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 149
Linked Accounts
No Larrain miał nadzieję, że jego narzeczona nie dawała się obłapiać byle jakim chłopaczkom i to w swojej własnej herbaciarni! Może powinien lepiej jej pilnować, żeby się nie okazało, że ponownie zaczęła kolekcjonować sobie kochanków i to tuż pod jego nosem? Był już trochę za stary na takie konkurowanie o względy panny.
- O, przepraszam bardzo! Co to za insynuacje, panno Beaufort? Chyba zapomniała panienka, że ja też pracuję w Hogwarcie! - żachnął się z udawanym oburzeniem, nie wypuszczając jej przy tym nawet z objęć. Mogła sobie zrobić chwilę przerwy, prawda? Młody Farbridge na pewno poradzi sobie z porządkowaniem sali, nie była mu potrzebna w tej chwili. Ignacemu za to jak najbardziej! W końcu nie mógł poświęcić całego Vali's Day na obserwowanie jej z odległości stolika, prawda?
Liczba postów: 28
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 149
Linked Accounts
Ich relacja nigdy nie była prosta i oczywista dla nikogo, a w szczególności ich samych. Leslie liczył na to, że w końcu się to zmieni, ale jak na złość, za każdym razem kiedy szli już w dobrą stronę do zostania przyjaciółmi, któremuś z nich coś musiało odbić i kończyło się miesiącem albo dwoma unikania się wzajemnie na korytarzach szkolnych. Skaranie, naprawdę.
W pierwszej chwili McBride zupełnie nie zrozumiał, o co chodzi, kiedy Vincent zaczął się śmiać. Naprawdę? Teraz? Stary głupek.
- No bardzo zabawne! - fuknął ostatecznie, uderzając go lekko w ramię, nim wreszcie udało mu się zdrapać z ziemi.
- Idziesz do herbaciarni? - dodał chwilę później, zajęty otrzepywaniem spodni i płaszcza ze śniegu. On sam właśnie do tego miejsca zmierzał. Głównie dlatego, że było ono jednym z najpopularniejszych wśród hogwardzkiej braci, a jego zadaniem było mieć uczniów na oku podczas wyjścia do wioski. No i przy okazji mógł zajrzeć co u Cecille - same plusy, prawda?
Liczba postów: 33
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 163
Linked Accounts
Dużo zmieniło się przez kilka ostatnich lat. Cecille nigdy by nie pomyślała, że będzie zaręczona z kimś, kto nie obiecywał jej żadnych zamków i złota. Nie sądziła też, że zerwie z dość dużą częścią swojego życia przez jednego mężczyznę. No i... Cóż, czekało ją jeszcze więcej zmian, na które nie była gotowa. I, prawdę mówiąc, nie miała pojęcia jak sobie z tym wszystkim radzić. Nie miała zamiaru tego przyznać, nawet przed samą sobą, ale powoli robiła się... nie najmłodsza. Może to więc lepiej, że jednak przestała szukać sobie wrażeń. Jeżeli o mężczyzn chodzi, przynajmniej.
— Och, doprawdy? — Spytała, odkładając kolejny deser na blat, z którego Colin mógł go zabrać w każdej chwili. — To może ty im ten test prowadzisz, co? Mówię ci, kiedyś któryś albo zabije się tuż pod moimi drzwiami albo już w środku. Tak czy siak, ja to będę musiała sprzątać.
Liczba postów: 28
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 163
Linked Accounts
Vincent nie mógł przestać się śmiać jeszcze przez kilka chwil. Prawdę mówiąc, było to całkiem miłe uczucie – na chwilę przestać być naburmuszonym starym dziadem. Gdyby dupa go przy tym tak nie bolała byłoby wręcz idealnie. Dotarł już do tego momentu w swoim życiu, że nie zostawało mu nic innego, jak się z tego śmiać. Przynajmniej McBride się do niego odzywał. Trochę obrażony i niezręczny, ale przynajmniej nie milczący!
— A żebyś wiedział, że zabawne. — Parsknął jeszcze raz, gdy oberwał od niego w ramię. To, że pół szkoły obecnej w tej chwili na ulicy się na nich patrzyło, jak na debili to tylko szczegół. Royce zaczął zbierać się z ziemi i otrzepywać ze śniegu, nadal mocno rozbawiony. Kątem oka obserwował przy tym Lesliego.
— Nie wiem, może. Nie pogardziłbym chwilą w cieple. — Zaczął i nagle jęknął, gdy próbował się ostatecznie wyprostować. Coś mocno strzeliło mu w dupie. Świetnie.
Liczba postów: 49
Liczba wątków: 3
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 149
Linked Accounts
Ignacy nie mógł obiecać Cecille zamku, bo ten, w którym mieszkał, nie należał nawet do niego. Jedyne złoto jakie mógł jej zaoferować natomiast, było w postaci złotych pól pszenicy wokół jego hiszpańskiej hacjendy. Czy to było dużo, czy mało, to już nie jemu oceniać - ona musiała zdecydować, czy jest zainteresowana taką ofertą koniec końców.
- Daj spokój, nie są aż tak źli... Może trochę niezdarni, to prawda, ale nie można mieć wszystkiego. Zresztą, jeśli ktoś miałby w tej sytuacji narzekać, to nie ty, a ja, bo które z nas będzie ich później łatało, jak się poobijają, co? - parsknął, odsuwając się trochę, żeby panna Beaufort miała trochę więcej miejsca na te swoje manewry z deserami i herbatkami.
- Pomóc ci z czymś? - zaoferował się w końcu. Nie znał się na prowadzeniu herbaciarni, ale mógł jej chociaż podawać kubki albo filiżanki, prawda?
Liczba postów: 28
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 149
Linked Accounts
Vincent się śmiał, a biedny Leslie nie miał pojęcia co takiego zabawnego jego szanowny starszy kolega widział w całej tej sytuacji. Lubił mieć obitą dupę, czy co? Bo tak się składało, że McBride nie czuł potrzeby obijania się w podobny sposób - niespodziewane, prawda?
Rzucił chichoczącemu w najlepsze mężczyźnie spojrzenie z ukosa, mówiące jasno, co uważa na temat jego zachowania, ale nie skomentował tego już w żaden sposób. Skoro już zaczęli ze sobą rozmawiać, to mógł tymczasowo zawiesić broń i nie próbować wszczynania nowej kłótni, tym bardziej takiej, której powodu nawet do końca nie znał.
- Muszę się napić... Herbaty. - westchnął tylko, a kiedy Royce wreszcie zgramolił się z lodu, ruszył z nim w kierunku wejścia do herbaciarni. Tak, kubek gorącego napoju na pewno się mu przyda po tym szaleństwie.
W środku było tyle ludzi, że znalezienie wolnego stolika nastręczało niemałych problemów. Na całe szczęście, Lesliemu udało się ostatecznie wypatrzeć jakieś wolne miejsca. Po drodze do swojego krzesła kiwnął ręką do Cecille, kiedy uznał, że ta zerkała mniej więcej w jego stronę. Przynajmniej ona dobrze bawiła się na Vali's Day w tym roku.
Liczba postów: 33
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 163
Linked Accounts
Cecille, wbrew pozorom, nie narzekała. Dobrze jej było z kimś, kto po prostu ją kochał. Kto się o nią troszczył i nie pozwoliłby jej zrobić krzywdy. A to, że nie był szczególnie bogaty nie miało aż tak dużego znaczenia. Ostatnie lata i tak spędziła żyjąc dużo skromniej i powoli przyzwyczajała się do myśli, że nie zostanie księżniczką na zamku. Ale hej, przynajmniej interes jej się kręcił – to zawsze coś. Mogła być dzięki temu samowystarczalna i, na brodę Merlina, było to całkiem przyjemne uczucie. Sęk w tym, że dużo miało się zmienić i na samą myśl czuła, jak zaczyna panikować. W teorii mogła rozwiązać ten problem i nic mu o nim nie mówić, ale... Ale jakoś tak czuła, że powinna się tym z nim podzielić. Pewnie dlatego, że mimo wszystko zależało jej na tym związku a kłamstwa nie mogły w tym pomóc.
— O ile nie stłuką mi całej zastawy i nie połamią się pod moimi drzwiami to faktycznie tylko twój problem. — Zaśmiała się pod nosem, odsyłając kolejny deser i robiąc sobie na chwilę przerwę. Dosłownie na sekundę, odwracając się w jego stronę i całując lekko w usta. W końcu im też się coś należało z tego święta, tak?
— Możesz spojrzeć na zamówienia i przygotować zastawę na tacach. A ja zajmę się herbatami i jedzeniem.
Liczba postów: 28
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 163
Linked Accounts
Vincent przestał się śmiał w momencie, w którym poczuł ból w dolnej części swoich pleców. Połamanie się w Vali's Day brzmiało jak coś, co mogło mu się przytrafić. Nie miał za dużo szczęścia do tego święta – rok temu spędzał je sam w zamku, dwa lata temu... Cóż, dwa lata temu spotkał się z Lesliem. I w sumie nie narzekał akurat na ten dzień, bo dzięki temu znowu zaczęli ze sobą rozmawiać. Teraz jednak, kiedy masował sobie zad wchodząc do herbaciarni jedyne o czym myślał to to, że przydałaby mu się jakaś dobra maść na obicia.
— Tak. Emmm, też bym się czegoś napił. — Powiedział ostatecznie, gramoląc się na jedno z krzeseł przy stoliku, który w końcu udało się znaleźć. A potem spojrzał na menu ustawione na stole i przez chwilę zastanawiał się, co zamówić. Kątem oka spoglądał na Lesliego, jakby chcąc wiedzieć, czy ten już się zdecydował.
— To co chcesz?
Liczba postów: 49
Liczba wątków: 3
Dołączył: Jul 2022
Reputacja:
All Accounts Posts: 149
Linked Accounts
Inigo nie był jeszcze w pełni świadomy zmian, jakie miały nastąpić w ich wspólnym życiu i to już całkiem niebawem. Na dobrą sprawę nie zastanawiał się nawet za bardzo nad tym, jak poradzą sobie ze ślubem i wszystkimi sprawami związanymi z życiem jako małżeństwo... Jakoś sobie poradzą, tak? Trzeba będzie sprzedać mieszkanie w Londynie, załatwić kilka drobiazgów - kto by się przejmował na zapas?
Parsknął śmiechem, kiwając przy tym głową. Lepiej, żeby nie pokruszyli całej zastawy w Vali's Day, to prawda! Później najwyżej spędzą trochę czasu na rzucaniu Reparo, ale w ciągu dnia zwyczajnie nie było na to chwili, skoro wszyscy pracownicy herbaciarni i tak uwijali się już jak mróweczki.
- Tak jest, szefowo. - odparł rozbawiony, kiedy zleciła mu zadanie, łapiąc ją jeszcze na chwilę i cmokając w nos, zanim uciekła do swoich zajęć.
Wystawianie talerzyków na tacę nie było szczególnie skomplikowane - Larrain był pewien, że sobie z tym poradzi.
|