Czekała w ciemności, praktycznie śpiąc w tym nieszczęsnym fotelu, gdy usłyszała otwierające się drzwi. Ostatkiem sił otworzyła oczy i podniosła się z siedzenia, kierując kroki do przedpokoju. Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do tego, że nie mieszkała już nad herbaciarną i że jej dom nie miał dwóch malutkich pomieszczeń i faktycznie można w nim było przechadzać się na spacery między pomieszczeniami. Dom sam w sobie nie był ogromny, ale zdecydowanie się taki wydawał w porównaniu z mieszkankiem, które zajmowała jeszcze do niedawna.
— Niech zgadnę, znowu ktoś wypadł z okna w ostatnich minutach twojej pracy? — Spytała, wyciągając różdżkę i machając nią nad nim wyszeptała ciche Siccum. Lepiej, żeby nie ociekał wodą zbyt długo, bo jeszcze sam się rozchoruje i co z tego będzie? Tylko więcej kłopotów dla niej! Wystarczy, że musiała się zajmować Dolores.
Domowe pielesze | Cecille & Inigo